Kangurowanie – dlaczego małe dzieci (nie tylko wcześniaki!) tego naprawdę potrzebują?

Wiele razy w naszej praktyce widziałyśmy świeżo upieczone mamy w połogu, którym włącza się tryb superbohaterki. Przeszłam ciążę, urodziłam, to teraz ogarnę dom, zaproszę teściów, bo tak bardzo chcą już zobaczyć wnuka, wyjdę z psem, przyjmę sąsiadkę, bo przyszła z gratulacjami, umówię się na konsultację z doradcą noszenia, a może jeszcze na warsztaty dla rodziców…

Czasem to wszystko z jeszcze ćmiącą blizną po cesarce albo poranionymi sutkami przy początkach karmienia, często niedospane i tak naprawdę z chaosem w głowie, z myślami „o rety, jak to wszystko poukładać?”. Chcemy być samodzielne, niezależne, sprawne i aktywne, jak zawsze byłyśmy, tylko teraz już razem z naszym dzieckiem.

Co na to wszystko noworodek?

On przyjmie świat taki, jaki mu pokażemy – bo innego nie będzie znać. Jego „dysk twardy” w mózgu dopiero zaczyna zapełniać się informacjami na temat świata poza brzuchem mamy. Jeśli będzie on nerwowy i gwarny, dziecko może przyjąć jako normę natłok bodźców i zdarzeń, mnóstwo ludzi dookoła, a jednocześnie przewlekły stan nerwowości i zniecierpliwienia, jaki wyczuje w swojej mamie. Nie trzeba naukowych dowodów, by stwierdzić, że niemowlę reaguje na stres i napięcie w rodzinie, zwłaszcza u matki, oraz że nie wszystkim dzieciom służy nadmiar bodźców.

Połóg to czas, gdy uczymy się z noworodkiem siebie nawzajem. My mu pokazujemy: „To jest mój świat – a teraz również i twój”, a dziecko chłonie go każdą swoją komórką – przez dotyk, czułość, z mlekiem mamy, z ciepłem kąpieli, ze świeżością pierwszych spacerów. Uczy nas przy tym rozpoznawania jego potrzeb, z których jedna budzi najwięcej emocji i jednocześnie jest kluczowa: „Mamo, przytul mnie!”. Dlatego zachęcamy mocno, by spędzić trochę czasu na byciu z dzieckiem w najprostszej, najbardziej naturalnej formie – gdy leży wtulone w mamę lub tatę w kontakcie skóra do skóry, a oksytocyna wprawia oboje w stan błogości i głębokiego relaksu (Tak! Tata też produkuje oksytocynę!).

Po co? Powodów jest wiele. Kangurowanie:

  • ma pozytywny wpływ na przebieg karmienia piersią i laktację,
  • pomaga uniknąć stanów obniżonego nastroju po porodzie,
  • może być pomocne w depresji poporodowej (pod kontrolą specjalisty),
  • ogranicza płacz i epizody kolek,
  • dotlenia, redukuje poziom hormonów stresu – jest więc optymalnym stanem do rozwoju mózgu małego dziecka,
  • jest pomocne w budowaniu lepszego kontaktu emocjonalnego dziecka i rodzica (opiekuna),
  • u niektórych rodziców zwiększa poczucie sprawczości i kompetencji w nowej roli,
  • pozwala młodej mamie po prostu odpocząć.

Czemu więc nie jest to praktyką powszechną w polskich domach?

Przede wszystkim brakuje informacji – w szkołach rodzenia, od położnych, lekarzy, w mediach. Nieco więcej słyszymy o dobroczynnym działaniu kangurowania dla wcześniaków i może też stąd mylne przeświadczenie, że nie jest ono dla zdrowych noworodków urodzonych o czasie. Na szczęście wiedza o kontakcie skóra do skóry jest coraz powszechniej dostępna ze względu na obowiązujące standardy opieki okołoporodowej i zrozumienie, jak kolosalne znaczenie ma ten kontakt w pierwszych dwóch godzinach po porodzie. I ma je również w kolejnych dwóch godzinach, dwóch dniach, tygodniach, miesiącach!

Żyjemy w kraju o klimacie raczej chłodnym, nie jesteśmy południowcami, dla których kontakt z ciałem i dotyk są znacznie bardziej naturalne niż w naszej kulturze. Okazuje się, że często mamy obawy, by rozebrać niemowlę i siebie. Bezpośredni kontakt skóra do skóry budzi w nas jakiś niepokój, może powodowany obawą o wychłodzenie, może oceną współdomowników, a może podświadomym lękiem przed dotykiem i bliskością.

Czasami mamy, które słyszą o kangurowaniu, odpowiadają: „Ale przecież ja nie mogę tak ZMARNOWAĆ tych dwóch godzin, gdy dziecko zaśnie! A kto zrobi obiad?”. No właśnie, kto? Może jednak warto poszukać rozwiązań na to, by obiad się pojawił, a dla nas znalazła się chwila na naukę bycia z dzieckiem – na bezwarunkowy, pozbawiony napięcia, ocen i zbędnego myślenia czas. O rosół i odkurzanie można poprosić kogoś bliskiego. Natomiast nikt inny nie zbuduje za nas więzi z dzieckiem. Kangurowanie jest idealnym początkiem tego procesu budowania więzi, poczucia bezpieczeństwa dziecka, stabilności emocjonalnej i zaufania do świata, a co za tym idzie w dalszej perspektywie – dojrzałości emocjonalnej i radzenia sobie ze stresem oraz budowania prawidłowych relacji z innymi ludźmi. A czyż tego nie potrzebujemy najbardziej, by móc przez życie przejść z podniesioną głową, uśmiechem oraz empatią dla siebie i drugiego człowieka?

Krótka instrukcja, jak kangurować w domu zdrowe, donoszone dziecko:

  • Wybierz wygodne miejsce do przebywania w pozycji półleżącej. Jeśli jest to fotel, warto zadbać o podnóżek, jeśli łóżko – o odpowiednią liczbę poduszek.
  • Rozbierz się do pasa, zdejmij także biustonosz.
  • Rozbierz dziecko do pieluszki, odwiń je tak, by miało odkryty pępek.
  • Ułóż się z dzieckiem w pozycji półleżącej tak, by leżało brzuchem do twojego ciała, z głową widoczną na twoim dekolcie; nóżki i rączki powinny być w zgięciu.
  • Okryj dziecko tak, by nic nie zakrywało jego twarzy i abyś mogła na nią spojrzeć – możesz użyć pieluszki i kocyka, trzymać je pod luźniejszą rozciągliwą koszulką lub owinąć się pasem elastycznego materiału. Nie potrzeba żadnych specjalnych chust czy okryć.
  • Postaraj się spędzić w tej pozycji minimum godzinę lub dłużej. Zapewne oksytocyna, która się wtedy wytwarza, spowoduje, że oboje zaśniecie lub przynajmniej wejdziecie w stan głębszego relaksu. Jeśli czujesz, że tak może się stać, zaplanuj kangurowanie w bezpiecznym miejscu i tak, by dziecko nie mogło się z ciebie zsunąć. Jeśli w ten sposób poczujesz się bezpieczniej, możesz to robić, gdy ktoś inny jest w domu, i poprosić, by do was zaglądał.

Kangurować może każdy opiekun dziecka, a nawet jego starsze rodzeństwo, jeśli tylko jest na to gotowe i tego chce.
Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, czy możesz kangurować swoje dziecko, zapytaj położną lub lekarza. Poczytaj też literaturę na ten temat (także w innych językach). Jeśli będziesz kangurować w napięciu i stresie, to właśnie te emocje będziesz przekazywać dziecku, które zapewne nie wyciszy się, leżąc na tobie.

Kangurowanie jest naturalną, wręcz pierwotną formą bycia z dzieckiem. Zachęcamy, by tak na nie spojrzeć, a nie jak na metodę wychowawczą, terapię czy modę. Pomyślmy o kangurowaniu jak o czymś tak naturalnym jak przytulenie dziecka!

Konsultacja merytoryczna: dr n.med. Barbara Baranowska, położna i embriolog, wykładowczyni na WUM; Ewelina Wiech, położna, doradczyni noszenia, instruktorka masażu Shantala, doradczyni laktacyjna.

Artykuł został napisany dla portalu Dziecisawazne.pl.